Edukacyjna moc technologii: jak ją uwolnić w szkole

Urządzenia w rękach uczniów mogą być zarówno wielką szansą, jak i wielkim utrapieniem. Wszystko zależy od sposobu ich wykorzystania oraz odpowiedniego nastawienia nauczycieli, uczniów i rodziców. Nauczanie hybrydowe to spójna koncepcja wprowadzania TIK na lekcjach, która po prostu się sprawdza.

Dzień dobry – mówi nauczycielka do klasy. – Dziś spróbujemy wcielić się w pracownika banku, który ma ocenić, czy udzielić kredytu klientowi. Takie właśnie zadania wykonują na co dzień bankowcy. Wymagają one detektywistycznych umiejętności, ale w dojściu do prawdy pomaga im znajomość matematyki, przepisów prawa, internetu i arkuszy kalkulacyjnych. Wyjmijcie swoje urządzenia i otwórzcie swoje indywidualne ścieżki pracy, które dla was przygotowałam.

Mniej więcej tak może zaczynać się lekcja w jednej z tysięcy szkół podstawowych na świecie, które wykorzystują blended learning, czyli nauczanie hybrydowe. To najbardziej sensowny sposób wykorzystania TIK w edukacji. Nie chodzi tu o puszczanie filmów czy rozwiązywanie interaktywnych zadań na tablicy elektronicznej. To zupełnie inna koncepcja: uczniowie uczą się sami, głównie z pomocą urządzeń, a nauczyciel tylko pomaga i rozwiewa wątpliwości. W nauczaniu hybrydowym chodzi o to, aby część zadań nauczyciela przejęły zasoby cyfrowe, bo to pozwala spersonalizować naukę dla wszystkich i lepiej wykorzystać cenny czas pedagoga.

Sprawdzone pomysły

W praktyce wygląda to na przykład tak. W ramach pracy domowej nauczyciel prosi wszystkich o rozwiązanie krótkiego testu na urządzeniu – komputerze, tablecie, smartfonie. To nie jest sprawdzian na ocenę; jedynym celem jest diagnoza wiedzy uczniów i przydzielenie im dopasowanych do nich wyzwań; nauczyciel robi to przed lekcją. Na lekcji dzieli uczniów na 3 grupy. Jedna grupa przez 15 minut pracuje na urządzeniach z przydzielonymi im zasobami o odpowiedniej dla nich trudności. Uczeń, który w teście wykazał się brakiem wystarczającej wiedzy do osiągnięcia celu lekcji, zdobywa tę wiedzę oglądając film, robiąc quiz, przeglądając internet w poszukiwaniu informacji. Uczeń zdolny w tym samym czasie wykonuje na urządzeniach trudniejsze zadania. Nikt się nie nudzi. Druga grupa – czasem pod opieką asystenta/facylitatora – realizuje główne zadanie lekcji, zwykle praktyczne, ciekawe, zespołowe. Wreszcie, trzecia grupa siada blisko nauczycielki i ma okazję z nią porozmawiać, opisać swoje problemy, poprosić o pomoc, wyjaśnienie czegoś. Po 15 minutach grupy zamieniają się miejscami – stąd nazwa tego modelu pracy: rotacja stanowisk (ang. station rotation). Nauczyciele, którzy pracują tą metodą, właśnie ten pogłębiony kontakt z uczniami najbardziej cenią w blended learningu. Po prostu dzięki wsparciu technologii mają na to czas.

Oczywiście, blended learning można wprowadzić innymi metodami. Narzędzia cyfrowe stwarzają bowiem ogromne możliwości innowacji. Na przykład w USA wiele szkół wykorzystuje model odwróconej lekcji (ang. flipped classroom). W tym modelu uczniowie samodzielnie zapoznają się z nowym tematem z zasobów cyfrowych przed kolejnymi zajęciami, w domu lub w szkole. Nauczyciel ma podgląd ich wyników; wie, jak sobie radzą. Uzbrojony w tę wiedzę, na lekcji może od razu przejść do rozwiązywania zadań lub do zajęć praktycznych, dając uczniom wyzwania adekwatne do ich indywidualnych umiejętności. Ma czas, żeby im coś wyjaśnić, nakierować ich.

zatikowani insert2

W szkole ponadpodstawowej – gdzie uczniowie chętniej biorą odpowiedzialność za własną naukę, bo szykują się do egzaminów – można posunąć się dużo dalej w wykorzystaniu zasobów cyfrowych. Wiele amerykańskich szkół średnich działa w bardzo liberalnych modelach, w których niemal w ogóle nie ma lekcji. Uczniowie przychodzą do szkoły, aby pracować samodzielnie lub w grupach, a nauczyciele organizują zajęcia tylko dla tych uczniów, którzy tego potrzebują. Szkoła zapewnia sale cichej pracy oraz elektroniczne materiały edukacyjne dla całego programu nauczania, posiłkując się dostępnymi otwartymi zasobami. U nas mogą to być m.in. rządowe e-podręczniki czy oferta Pi-stacji oraz treści zakupione od wydawców. Postępy uczniów są monitorowane na bieżąco w systemie, nie ma więc potrzeby robienia klasówek ani wystawiania ocen innych niż końcowe.

Hybrydyzacja szkoły

Oczywiście, przejście na blended learning wymaga przygotowania, ale nie tak dużego, jak mogłoby się wydawać. Można zacząć od najprostszej zmiany na jednym przedmiocie: zamiast zadawać uczniom pracę domową, poproś ich o obejrzenie filmu wprowadzającego temat kolejnej lekcji. Takich filmów, i to darmowych, jest w internecie całe mnóstwo, zwłaszcza z matematyki. Na przykład Pi-stacja oferuje wideolekcje pokrywające niemal całą podstawę programową tego przedmiotu. Podobnie Khan Academy. Jeśli nauczyciel chce mieć możliwość sprawdzenia, czy dany uczeń obejrzał film, może łatwo dodać ten film do ścieżki w darmowych narzędziach takich jak Google ClassroomDzwonekEdukator i przydzielić uczniowi ścieżkę zamiast samego filmu. 

Do filmu warto dołączyć quiz, aby sprawdzić, co uczeń z niego zrozumiał. Wiele z wyżej wymienionych platform oferuje gotowe quizy; inne łatwo można zrobić samodzielnie korzystając z kreatorów. To jednorazowa praca – raz stworzony zasób można wykorzystywać z kolejnymi rocznikami. Można też zatrudnić do tworzenia zasobów samych uczniów. Wiadomo wszak, że najlepiej zgłębia zagadnienie ten, kto musi je wyjaśnić komuś innemu. Nieprzypadkowo mało kto dysponuje takim poziomem opanowania treści przedmiotowych jak nauczyciel.

Smartfon nie taki straszny

Z roku na rok uczniowie w coraz większym stopniu wykorzystują swoje smartfony także do nauki. Z danych portalu Pi-stacja wynika, że publikowane przez projekt wideolekcje z matematyki są oglądane już niemal tak samo często na komputerze (49%) i na smartfonie (45%) – rok temu było to odpowiednio 60% i 30%. Nierozsądne jest zbyt pochopne rezygnowanie z potencjału, jaki oferują smartfony w kontekście edukacyjnym. Tym bardziej, że przy współczesnych, praktycznie bezlimitowych planach taryfowych nie wymagają obecności wydajnej sieci wifi w szkole.

Kolejnym logicznym krokiem dla szkoły powinno więc być wprowadzenie osobistych urządzeń na lekcję. Aby zachować dyscyplinę, może być konieczny rodzaj kontraktu – umowa typu: będziemy robić na lekcji fajne rzeczy pod warunkiem, że nie będziecie grać, używać komunikatorów, ani w inny sposób dezorganizować zajęć. Istnieje bardzo dobry przewodnik Korzystanie z telefonu komórkowego w szkole. Zarządzanie szansami i zagrożeniami, opublikowany przez Fundację Rozwoju Systemu Edukacji.

Gdy to się uda, otwierają się wielkie możliwości, bo czas uzyskany dzięki cyfrowemu nauczycielowi można przeznaczyć na uatrakcyjnienie i upraktycznienie lekcji. Można na przykład zgrywalizować cały program nauczania za pomocą takich darmowych narzędzi jak Classcraft, dzięki którym każdy temat z programu staje się misją. Albo przeprowadzić wirtualną lekcję wewnątrz gry Minetest – to nieco uboższa, ale darmowa wersja popularnego Minecrafta. Pomysły na takie lekcje (po angielsku, może przydać się Tłumacz Google) znajdziesz m.in. na stronie Minecrafta dla nauczycieli. Jeśli nie czujesz się na siłach, poproś uczniów o pomoc – będą zachwyceni, że mogą się wykazać!

Kontekst szkolnej nauki

Obecność na lekcji urządzeń z dostępem do internetu da się też wykorzystać do innych celów – przede wszystkim do rozwijania kompetencji cyfrowych. Uczniowie są w pełni świadomi, że w przyszłości będą pracować z komputerami, lecz potrzebują pomocy w nauczeniu się krytycznego podejścia i odpowiedzialnego korzystania z technologii. Na podstawie konkretnych przykładów z internetu można podyskutować o potrzebie oceny wiarygodności źródeł, fake newsach czy manipulacji. Można też tworzyć szkolne treści nie na papierze, a w formie stron internetowych, wideo blogów, animacji komputerowych czy aplikacji – bo te formy stały się przecież standardem we współczesnej komunikacji.

Zasoby internetowe pomogą również w nadaniu szerszego kontekstu nauczanym tematom. Większość umiejętności z podstawy programowej ma zastosowanie w konkretnych zawodach. Zdobycie ich jest więc równoznaczne ze zdobyciem cząstkowych kompetencji w tych profesjach – to fakt zazwyczaj kompletnie nieuświadomiony przez uczniów, a szkoda, bo warto podkreślać powiązania nauki szkolnej z przyszłym życiem zawodowym. Dotarcie do tych powiązań jest łatwe z Mapą Karier, stroną internetową prezentującą informacje o ponad 400 ścieżkach kariery. Mając smartfony można także przeprowadzić szybki klasowy webquest. Uczniowie samodzielnie odkryją – i być może będą zaskoczeni – że wspomniany bankowiec kreując swoje arkusze finansowe przeprowadza zarazem statystyczną analizę w dziedzinie psychologii i socjologii.

Blended learning to nie jest praktyka z wielkiego świata, nieosiągalna dla polskiej szkoły. Robi się to już w Estonii, w Finlandii, w Grecji, na Słowacji. Dzięki dostępnym narzędziom można ją wprowadzać również u nas, zaczynając od małych kroków, na przykład  odwróconej lekcji na jednym przedmiocie w jednej klasie. Być może – tak jak dzieje się to w wielu szkołach na świecie – to nowe wyzwanie połączy nauczycieli i skłoni ich do większej współpracy, wprowadzania treści międzyprzedmiotowych, czy opracowania nowych zasad korzystania z urządzeń dla całej szkoły. Przygoda zaczyna się od pierwszego kroku!



Artykuł pierwotnie opublikowany na portalu Librus Szkoła.